Chords: G7, Cm, D#, A#. Chords for A ja taká čarná. Chordify is your #1 platform for chords. Includes MIDI and PDF downloads.
niedziela, listopada 13, 2005 a ja taka ubrana:/ :] ...bo ja tanczyc chce... moze nauczysz mnie jak tanczy sie.. :) kilka gram spadlo:] ja taka nieubrana... raczej ubrana hehe... zapomnij o problemach i usmiechniety badz... // posted by _MiLka_ @ 13:00 << Home
Provided to YouTube by DistroKidA ja taka čárna (feat. Barbora Berkyová) · Laugaricio Quartet · Barbora BerkyováTo ostatnia niedziela℗ KLUB POLSKI - Stowarzy
{"type":"film","id":583064,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Stoker-2013-583064/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Stoker 2013-09-07 14:53:20 Film widziałem kilkanaście dni temu, a po jego obejrzeniu pojawiła się pewna potrzeba. Potrzebę tę próbowałem tłumić, próbowałem zapomnieć o tym, co ją wzbudziło (bo nie lubię się udzielać w dyskusjach), lecz na próżno. Pozwólcie więc, że sobie ulżę. Otóż tak przepięknie ubranej dziewczyny jak India dawno nie widziałem. Patrzyło się na nią z prawdziwą duchową rozkoszą, bo po prostu biła z niej dziewczęcość (czy też młoda kobiecość) przez to, że ubierała się ze smakiem, skromnością i zgodnie ze swoją płciowością. Żadnych spodni, same spódnice, a do tego sięgające do kolan albo poza kolano. Może ja jestem starodawny, ale wolę skromność od wulgarności. Skromność jest kobieca, wulgarność dalece nie. Idźmy dalej - te jej sweterki w połączeniu z koszulą wszystko zakrywające, a tak ładnie rozciągające się na podkreślanych tym samym biodrach. A wszystko to świetnie dobrane kolorystycznie i w kolorach raczej stonowanych. Dziewczyny, proszę, wyrzućcie obcisłe miniówki i zakładajcie dłuższe spódnice np. w kratę. Jesteście zbyt wspaniałe, by grać na naszych najniższych instynktach - rozbudzajcie w nas poczucie estetyki, sprawiając, że będziemy na was patrzeć jak na dzieło sztuki, a nie jak na obiekt seksualny. LunaExoriens Ale żeś pięknie to ujął :)Pełna zgoda, dokładnie też tak uważam ! LunaExoriens No, coś w tym jest :) Szkoda tylko, że takich ubrań nie da się kupić w normalnych sklepach oraz że nie na każdej figurze tak dobrze się prezentują jak na bohaterce filmu. Do takiego stylu trzeba mieć urodę królewny śnieżki: filigranową cerę bez skazy oraz smukłą sylwetkę, podchodzącą już pod patykowatość. Na kimś o szerszych biodrach, jak ja, ubrania rodem z babcinej szafy prezentują się jak na jakiejś skloszardziałej bezdomnej... Misa_Amane Miło, że się ze mną zgadzacie. Obawiam się jednak, iż jakichkolwiek użyjesz argumentów, nie uda Ci się mnie przekonać, że kobieta o szerszych biodrach może wyglądać w czymś źle ;-) To tak, jakby mężczyzna narzekał, że jest za szeroki w barkach. Ponadto pół wieku temu (choć ja Indii nie skojarzyłem jak dotąd z ubraniami babci) też były kobiety o szerokich biodrach i nie wszystkie były blade, a mimo to - jestem przekonany - wyglądały bardzo ładnie. Czyli sugerujesz, że pozostało Ci tylko ubierać się w spodnie albo krótkie spódnice? Naprawdę nie mogę sobie tego problemu wyobrazić :-) Misa_Amane Skąd wytrzęsłaś tą "filigranowa cerę" ? Chyba porcelanowa raczej. Film przyjemnie się ogląda właśnie przez warstwę wizualną, ale fabularnie film pozostawia wiele do życzenia. Wszystko wyszło raczej sztucznie i nienaturalnie... LunaExoriens Może cię to zdziwi, ale strasznie to mizoginiczne i seksistowskie, co napisałeś. Kobiety nie istnieją ani nie ubierają się dla twojej przyjemności. Nie są ani obiektami seksualnymi ani działami sztuki, są ludźmi. Ubierają się więc tak jak im się podoba, jak jest im wygodnie, w to, co sprawia im przyjemność- nie tobie. kanbus praise it kanbus Kanbus, dziękuję za ten komentarz! topjes ocenił(a) ten film na: 5 kanbus Strasznie to seksistowskie co napisałe/aś. A nie jest przypadkiem tak, że kobietY w nic się nie ubierają - a Tobie tylko się wydaje w co się ubierają. Natomiast pewnie kobietA jedna, druga, trzecia itd ubiera się w to co uważa i ma w głowie. A może któras z nich ubiera się, żeby ktoś miał przyjemność, nie kobieta? Mogę to sobie wyobrazić (niezależnie co o tym kto sądzi). Nie trzeba tak od razu ustawiać innych ;-) kanbus Dokładnie! Dzięki, topjes ! LunaExoriens kobiety NIE są po to, żeby się podobały, ani Tobie, ani mężczyznom, ani innym kobietom. Ważne, żeby się podobały sobie samym, ale w żaden sposób nie definiuje to ich. Ciekawa jestem jak Ty wyglądasz. Czy regularnie chodzisz na siłownię, żeby innym (kobietom oraz mężczyznom) przyjemnie patrzyło się na Ciebie? Czy Twoje ubrania są stylowe i dobrze dobrane? Jeśli nie, to jesteś ogromnym hipokrytą. LunaExoriens I jeszcze jedno: jak na dzieło sztuki to proponuję patrzeć na "Ostatnią wieczerzę" Leonarda da Vinici, a na kobiety sugeruję patrzeć jak na ludzi. Wybacz ostrość mojego tonu, ale takie przedmiotowe podejście do kobiet bardzo mnie denerwuje. kanbus Prawdę mówiąc, mam w sobie coś z mizoginisty, powątpiewam bowiem w dobro natury kobiecej. Kobieta jest uroczą istotą, kiedy ma na sobie kulturową szatę damy, tymczasem dzisiaj kobiety pragną być wyzwolone z wszelkich więzów, co sprawia, że rządzi nimi przede wszystkim owa natura. Nie będę o tym jednak tutaj dyskutował. Owszem jednak, zadziwiłaś mnie, ujrzawszy w mojej wypowiedzi mizoginię i seksizm. A teraz może ja Cię zadziwię, bo widzę w Tobie jakiś chory że kobiety są od tego (między innymi), aby się mi podobały. Ba, kobiety nawet chcą się podobać mężczyznom. Mężczyźni także powinni imponować kobietom. Kobieta powinna być kobieca, mężczyzna powinien być męski. Nie widzę nic złego, by zachwycić się urodą jakiejś kobiety czy jej ubiorem, aby ujrzeć w niej pewnego rodzaju dzieło sztuki. I nie sądzę, że odbiera jej to osobowość czy deprecjonuje do roli przedmiotu. Więcej - widzę w niej piękną osobowość, bo w jakiś sposób ubiór jest odbiciem tej może być kryterium doboru ubrań, kiedy idzie się w góry. Dążmy do czegoś więcej w społecznym życiu niż do wygody, lenistwa itp. Sądzę, że się nie dogadamy, bo ja wolałbym oglądać wieczorami na ulicach wyfraczonych mężczyzn, a nie dresów jak - wnioskuję - Ty. Do niedzielnego obiadu też siadajmy w bieliźnie, bo wygodnie, i jedzmy chińskie zupki, bo wygodnie, z jednorazowych talerzy, bo nie trzeba zmywać. Co do przyjemności - skoro nie sprawia im przyjemności ubrać spódnicę czy sukienkę, bo podoba im się inaczej, to w porządku, choć byłbym jednak za pewnym przymuszaniem się. Żałuję tylko, że tyle teraz takich wybacz ten ton, ale denerwuje mnie gadanie o kryzysie męskości (spowodowanym zakładaniem rurek), kiedy z kobiecością jest większy problem, także w kwestii ubioru (jeansy i sportowe buty, glany i czerń, szpilki z koturnem i nagość). LunaExoriens Ojej, rzeczywiście się nie dogadamy. Myślałam, że tak Ci tylko niechcący palnęło lekką gafę poprzednim wpisem, ale nie miałeś nic złego na myśli, ale widzę, że trafiłam na "prawdziwego mężczyznę", który wątpi w "dobro natury kobiety". Dobrze chociaż, że obnażyłeś swoje prawdziwe poglądy w tym drugim wpisie. Ok, nie mamy o czym rozmawiać. kanbus Bardzo ciekawe, choć na tym forum nie ma pewnie miejsca na taką dyskusję. Ciekawe, że odniosłaś się tylko do pierwszego zdania LunaExoriens. Ja też powątpiewam w wiele rzeczy, generalnie w dobro natury ludzkiej (np. po lekturze niektórych wpisów na forach...). Ale co z rzeczowymi argumentami? Większość kobiet jakie znam chce się podobać mężczyznom, nawet te kobiety, które się do tego nie przyznają lubią komplementy. Kolejna rzecz: co jest złego w podziwianiu piękna? I ostatnia: bardzo się cieszę, że mężczyzna zauważył strój Indii. Przecież ona wyglądała ślicznie! Jak dobrze, że są jeszcze mężczyźni na świecie, a nie sami chłopcy i osobnicy nieokreśleni. I nie mam zamiaru podkreślać, że to jest moje subiektywne zdanie, ponieważ jak widać napisałam post w pierwszej osobie. lenore121 My się chcemy im podobać, a oni nam - i dobrze, niech będzie skoro być musi. Ale NIKT nie powinien być dla drugiego dziełem sztuki, tylko (sic!) istnienia kobiety raczej nie jest podobanie się mężczyznom, bo co mają zrobić te brzydkie? Zastrzelić się czy odkładać na operacje plastyczne? Ale okej, LunaExoriens napisał w sposób egocentryczny, i choć to denerwujące, to jednak w gruncie rzeczy normalne - w końcu każdy z nas jest pępkiem świata, tego swojego w sensie (no i dodał magiczne 'między innymi').Chwała niech będzie za dyskusje i scysje, bo bez nich pewnie dalej nie mogłabym głosować i ubierać spodni, heh....A zresztą. Nigdy tak o tym nie myślałam, ale tak po zastanowieniu się to rzeczywiście, faceci jak nic są od tego, żeby mi się podobali, hehehe, wszyscy, co do jednego. Choć wolałabym żeby nosili fraki, ale bez muszek, bo są żałosne. mistrz_wielki_pryszcz TO czy kobieta jest piękna czy nie to chyba rzecz gustu. Dawniej np. dominował inny kanon "piękna". Zobacz obrazy Rubensa. LunaExoriens Jestem kobietą i chyba musi być ze mną coś nie tak, bo zgadzam się całkowicie z autorem wątku. Staram się wprowadzić podobny styl na co dzień, faktycznie trudno takie ubrania kupić-to już nie jest modne niestety. Problem jest o wiele szerszy niż tylko ciuchy, w dawnych czasach kobieta starała się być jak najładniej i najschludniej ubrana jak na swoje warunki, towarzyszyły temu pewne rytuały, kultura ubierania się(spójrzmy chociaż na ogrom warstw samej bielizny w czasach wiktoriańskich) a każdy element stroju był dopracowany. Teraz wszystko jest produkowane masowo. Chociażby nasze domy - proste klocki, to nie kamieniczki z misternymi gzymsami, meble najprostsze ze sklejki, garnek to tylko garnek, bez żadnego załamania, czy malowanego kwiatuszka. Lansują to na modne, minimalistyczne. Za to ja nie chcę workowatych sukienek, czy najzwyklejszych dzianinowych legginsów, bo są wygodne. Założę sukienkę, pantofelki, pończoszki i jestem odmienną osobą niż w za dużej bluzie i dżinsach. Denerwuje mnie ta feministyczna postawa, coś poszło nie tak. Nikt nikomu tutaj nie narzuca jak ma się ubierać kobieta, a i tak znajdą się takie, które będą bronić tego, że mają gdzieś jak wyglądają, a niech sobie wyglądają o to właśnie chodzi w wolności. TheFlowerOfEvil :-) TheFlowerOfEvil Jejku, znowu to pchanie na siłę wzmianek o feminizmie... W samym temacie nie byłoby się do czego przyczepić gdyby autor nie sformułował go tak jakby druga płeć istniała wyłącznie po to, by zaspakajać jego potrzeby estetyczne w sposób dokładnie przezeń podyktowany i jakby w dodatku to miało być dla tej drugiej płci takie ważne... Nie byłoby źle gdyby autor nie POUCZAŁ jak dziewczyny i kobiety ubierać się POWINNY. Gdyby taki temat napisała kobieta w odniesieniu do mężczyzn też byłoby to irytujące, aczkolwiek ze względu na to, że mężczyźni z natury są płcią dominującą, taki temat napisany przez kobietę odbierałoby się z większą dozą pobłażania, podczas gdy napisany przez mężczyznę może budzić pewne obrzydzenie. Obrzydzenie wynikłe z tego chorego dyktowania/narzucania innym jak powinni się ubierać, żeby zaspokoić potrzeby autora. A Ty w komentarzu do tego piszesz, że nikt tu nie narzuca jak ma się ubierać kobieta :)India w filmie wygląda ciekawie. Jej styl pasuje do historii i scenografii i jest nieodłącznych elementem postaci. Spośród noszonych ubrań parę jest naprawdę ładnych, reszta (choć doceniam, że wyglądają na drogie i wysokogatunkowe) jest raczej brzydka. Tego typu ubrania względnie dobrze wyglądają na bardzo wysokich i bardzo chudych modelkach, na wystylizowanych zdjęciach (ważna jest poza i scenografia). Na żywej kobiecie na co dzień wyglądają słabo. Mia nie jest za wysoka, ale przynajmniej ma figurę chłopca, więc jakoś tam jeszcze w tym wygląda. Kobieta mająca biust, talię i biodra w takich kreacjach wygląda po prostu nieszczęśliwie i zwaliście, nie mówiąc już o utrudnieniu poruszania się. Bardzo dużo zmienia posiadanie biustu. Większość garderoby Mii to ubrania typowo dziewczęce lub wręcz dziecięce i nie jest rzeczą przypadkową, że dla dorosłych kobiet szyje się ubrania uwzględniające kobiece kształty. Przyznaję, że Mia wygląda ciekawie, bo skromnie i podkreślony jest tym jej ubiorem fakt, że jest dopiero na granicy wejścia w bycie dorosłą (tak samo jak i świetnie wyglądają tu te jej buty, z których już wyrasta), ale ubieranie dorosłych kobiet specjalnie w takie ubrania dziecięce proponowane tak na poważnie (dla wszystkich kobiet i na co dzień), to też nie jest zbyt normalne. Dorosła kobieta powinna wyglądać jak dorosła kobieta, a nie na siłę być przerabiana na dziecko. Do różnych kobiet pasują różne style i szczerze mówiąc nie rozumiem w ogóle takiego rozumowania, że skoro komuś podoba się jakiś konkretny styl, to poleca go jako jedyny prawidłowy wszystkim kobietom. A jeszcze polecać kobietom styl pasujący do wieku nastoletniego czy dziecięcego to już w ogóle jakiś nieszczęśliwy i niesmaczny pomysł. Nie wyobrażam też sobie takiego podejścia do ludzi, by komuś dyktować co powinien nosić, żeby mi się podobać. Rozumiem, że dana osoba może chcieć się podobać drugiej konkretnej osobie, ale podejście do drugiego człowieka na zasadzie traktowania go jak lalki trąci mocnym zboczeniem. Tu nie chodzi o żaden feminizm - nie należy do wszystkiego dopisywać etykiety feminizmu, bo tu zupełnie nie o to chodzi. Po prostu jest różnica między podziwianiem czyjejś urody albo/i stylu ubierania z jednoczesnym zauważaniem człowieka jako całości, a takim zafiksowaniem wyłącznie na wygląd, który ma być według jakiegoś schematu. Oczywiście częściej takie podejście będą przejawiać mężczyźni, bo nie da się ukryć, że wygląd kobiety zazwyczaj jest ważniejszy niż wygląd mężczyzny. Ale i kobiety potrafią mieć taki stosunek do mężczyzn. Tak więc to nie kwestia płci i żaden feminizm. Po prostu zboczone podejście do innych i widzenie w drugiej osobie, a w szczególności w kobiecie, dzieła sztuki - przecież to zjawisko zupełnie normalne. To, że ktoś wspomni o tego rodzaju ewentualności, to nie jest żaden powód do zachwytu nad jego sposobem postrzegania. LunaExoriens Lecz się kolego lecz kobiety to robią dla siebie by się sobie podobać czemu mamy mieć kagańce a nie wy mioże pora na zmianę roli. LunaExoriens Co tu dużo mówić, zgadzam się z tobą w 100%, jednak bądźmy realistami: kiedy ostatnio widziałeś na ulicy dziewczynę w wieku 15-30 lat ubraną tak jak filmowa India? Bo ja nigdy. _ParaDoks_ Ja widziałem, choć oczywiście nieczęsto. Powiedziałbym, że kręci się trochę takich (niezupełnie takich jak India) przy kościołach i mają chyba poważniejsze podejście do wiary. Szkoda tylko, że w dzień powszedni ubierają się już "normalnie". LunaExoriens Twoje słowa spotkały się chyba z ogromną nadinterpretacją ze strony użytkowniczek filmwebu :)Ja nie mam nic przeciwko byciu postrzeganą jako dzieło sztuki bo uważam że ludzkie ciało jest samo w sobie dziełem sztuki. Zarówno ciało mężczyzny jak i kobiety. I to nie tylko idealnie wyrzeźbione ciało ale również te o róznych kształtach, proporcjach, kolorach, wagach. Nawet zmarszczki wyrzeźbione przez czas na ludzkich twarzach są dziełem sztuki. Sztuka służy właśnie wyciągnięciu magii z ludzkiego ciała : ) (oczywiście służy też wielu innym rzeczom ;) ) Lunasol W końcu jakaś normalna Kobieta! Boże drogi, która z nas nie chce być odbierana jako dzieło sztuki? Autor wątku idealnie to ujął. Nie ma się tu czego czepiać. Nie potraktować nas jak przedmioty (jak kilku ułomnych tutaj uważa), tylko napisał piękne słowa, w całej swojej kwintesencji wyrażające pochlebny gest w stronę kobiet. UWAGA! Kobiet! Nie osobników płci żeńskiej walających się po ulicach, próbujących wyglądać jak najbardziej myślałam, że mężczyźni z takim poziomem intelektualnym i KLASĄ już wyginęli. Dziękuję autorze za przywrócenie mi wiary!A tym, którzy pieprzą trzy po trzy i czepiają się tej pięknej, nikomu nie ubliżającej wypowiedzi, proponuję wyjść na ulicę i tylko spróbować spotkać Mężczyznę, który będzie potrafił jeszcze nawać Kobietę świątynią, dziełem sztuki, a nie DUPĄ I ŚWINIĄ. ewacasandra ja chcę by nazwał mnie imieniem i nazwiskiem bez podtekstów. Ubieram się dla siebie kto robi coś dla kogoś nie kocha go tylko wpada w toksyczność. LunaExoriens Cytuję: "Ja widziałem, choć oczywiście nieczęsto. Powiedziałbym, że kręci się trochę takich (niezupełnie takich jak India) przy kościołach i mają chyba poważniejsze podejście do wiary. Szkoda tylko, że w dzień powszedni ubierają się już "normalnie"." A może zwyczajnie wkładają na tę okazję kostium i dlatego chodzą ubrane jak stare ciotki? Nie jestem zwolenniczką wyuzdania w ubiorze, ale jednak bez przesady. Nie chciałabym być zmuszona do noszenia takich bezbarwnych i lekko bezkształtnych ubrań jakie nosi bohaterka tego filmu. Lubię kolory zdecydowane i nie widzę w tym niczego drugiej zaś strony dziewczyny ubierają się tak a nie inaczej, bo to się podoba. Gdyby faceci nie lubili tych kusych "próśb o gwałt", to dziewczyny i młode kobiety by się tak nie ubierały. Drogie panie, nawet te feminizujące, tak to jest, że lubimy się podobać i zrobimy wiele by się podobać. I tu dochodzimy do punktu, w którym takie podejście jest irytujące, bo większość mężczyzn (nie wszyscy) ubierze się nie tak żeby się podobać, ale tak by im było wygodnie. Jednak ci sami mężczyźni potrafią wymagać od kobiet by były takie a takie i się podobały. Wiele z nas stawia na wygodę i to jest w pełni coś miałoby się zmienić w sposobie ubierania to zarówno wśród kobiet jak i wśród mężczyzn. Zresztą co tu mówić o młodych kobietach. Byłam na dyskotece szkolnej gdzie 9 czy 10 latki wyglądały jak nastoletnie prostytutki, więc tak naprawdę tu chodzi nie o sam strój, a o mentalność. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 9 LunaExoriens Ciekawy komentarz :) Niecodzienny, a Autor - trochę z innej epoki ;) Z jednej strony cieszę się, że istnieją mężczyźni wrażliwi na tego typu klimaty, detale i piękno, z drugiej strony nie wyobrażam sobie takiego (męskiego) podejścia na co dzień. Jeśli ktoś powątpiewa w "dobro kobiecej natury", czy też nadużywa epitetu "uroczy" - ciarki przechodzą mi po plecach. Toż to seksizm gentlemański w czystej postaci ;) Kobieta przede wszystkim chce się podobać sobie. Jeśli uzna, iż wygląda dobrze, wie, że zauważą to inni. Nie jesteśmy po to aby wyłącznie umilać czas mężczyznom, będąc uroczymi laleczkami w ich domostwach. Bogu dzięki, możemy ubierać się w co nam się żywnie podoba. Osobiście preferuję spodnie, ponieważ w czasach gdy mamy całą masę obowiązków (dzieci, męża, karierę [tak, tak, kobieta może chcieć zrobić karierę]), częstokroć strój wygodny (wygoda nie jest synonimem brzydoty czy niechlujstwa) jest jedynym rozwiązaniem. A do tego wszystkiego mamy być zgrabne, ładne, zadbane; wg Autora zwiewne i szykowne. Sporo tego, nieprawdaż? ;)Uprzedzając osąd - nie jestem typową feministką. Raczej kobietą konkretną, lubiącą wziąć sprawy w swoje ręce, dla której męski ideał kobiety-mimozy przyprawia o ból głowy. Ale cóż, jeśli kryzys męskości nie byłby tak wielki, jeśli panowie (nie wszyscy, są tacy, którzy stają na wysokości zadania "bycia męskim mężczyzną") raczyliby brać odpowiedzialność za swoje kobiety, wymagać od siebie co najmniej tyle samo co od nas, zapewne coś by się zmieniło. Może w modzie także, kto wie... : Wydaje mi się, że owa "aura" jest też zasługą Mii Wasikowskiej, aktorki "brzydko-ładnej" a co za tym idzie - nietuzinkowej, efemerycznej, jakby wyjętej z dzieła dawnego portrecisty. Polecam "Jane Eyre" z 2011 roku. Tam Mia, bez makijażu, w bardzo skromnych strojach, jest wręcz hipnotyczna. Jak dla mnie to spódnice są o wiele wygodniejsze niż spodnie :) chociaż zalezy jaki fason wiadomo : ) Kobieta chce się podobać sobie? W jakim świecie Ty żyjesz? Przy tak rozległym bombardowaniu nas zdjęciami ekskluzywnych super modelek, mediami, zdrowymi dietami, książkami o tej samej tematyce, nadal uważasz, że Kobieta chce się podobać wyłącznie sobie?Kobieta, moja droga, w tym całym bajzlu próbuje się dostosować i jednocześnie wyjść z tego twarzą! Ale nie uwierzę nigdy w to, że którąś nie obchodzi jak inni na nią patrzą, PONIEWAŻ CHCE SIĘ PODOBAĆ PRZEDE WSZYSTKIM SOBIE!Dobre. Uśmiałam się. użytkownik usunięty ewacasandra To jest Twój punkt widzenia, który szanuję. Polecam nie ironizować, jeśli ktoś ma zdanie inne niż Twoje - wyjdziesz z twarzą, a i zmarszczek może przybędzie mniej ;)Tak, podstawowym problemem jest niechęć do siebie. Mogę policzyć na palcach jednej ręki dziewczyny i kobiety, które się sobie podobają, które dostrzegają swoje zalety i tolerują drobne wady (szczególnie jeśli chodzi o wygląd). Być może jest to spowodowane próbą wdrukowania takiego, a nie innego kanonu piękna (to o czym piszesz - bombardowanie ustalonymi schematami, frazesami, ikonami, itd.), z drugiej strony są kobiety realnie piękne, które kompletnie tego nie dostrzegają, nie akceptując siebie. Podstawą jest zaakceptowanie samej siebie, nikt i nic tego nie zmieni jeśli człowiek (a w szczególności kobieta) nie zrobi tego sama. Jasne, chcemy się podobać, chcemy być piękne, jednak gdy autoakceptacji brak, nawet największa ilość komplementów nie pomoże. Często zastanawiam się nad tą kwestią, szczególnie gdy widzę, jak mężczyźni odbierają nasze małe eksperymenty, czy to z kolorem lakieru, makijażem, fryzurą, itd. Jeśli zmienię kolor lakieru do paznokci czy kolor włosów (np. zrobię sobie refleksy), zauważą to najpierw moje koleżanki, mąż stwierdzi, że jest "inaczej" albo w ogóle nie dostrzeże drobniejszych zmian. Kiedy ubieram fajną bieliznę czuję się lepiej "sama ze sobą", choć nikt nie widzi technicznej zmiany, a raczej dostrzega zmianę w moim sposobie bycia. Gdybym ciągle miała myśleć o tym czy się podobam innym, dostałabym kota. Jeśli czuję się dobrze ze sobą, wiem, że jestem piękna i wiem, że to widać. Mogę zostać obsypana tysiącem komplementów, jednak gdy nie podoba mi się dziewczyna w lustrze - nigdy nie będę w pełni zadowolona i chce być akceptowany, każdy w jakiś sposób chce się podobać, także (a może w szczególności) pod kątem fizycznym, często jednak dochodzę do wniosku, że autoakceptacja odgrywa w tym procesie rolę kluczową. Tak u kobiet, jak i mężczyzn :)Nie wiem czy tego sama doświadczasz skoro tak Cię to wzburzyło, ale ciągła chęć podobania się innym bywa jednak sporym balastem i potrafi efektywnie pozbawić radości życia oraz autoakceptacji ;)Pozdrawiam :) Sto procent racji w obydwu wpisach. LunaExoriens Zwróciłam na to uwagę rzeczywiście Mia ubrana była pięknie, gustownie i z klasą. Najbardziej podobała mi się jednak gustowna stylizacja w końcowej scenie i te szpilki dodały jej szyku i mnie tez symbolika butów w tym filmie. Na początku Mia nosi sportowe płaskie buty i wtedy jakby rodzą się w niej, kiełkują mordercze instynkty. Potem kiedy dostaje szpilki i chodzi w nich cały czas już bez hamulców zabija. Czyli szpilki są jakby wyzwoleniem jej trzymanych na wodzy przez lata morderczych wrażenie że jej ojciec zorientował się że jest taka sama jak jej wujek i starał uczyć się ją panować nad tym. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 7 Lunasol Wujek podarował jej kolejną parę butów, tym razem całkiem inną niż wygodne obuwie od ojca - szpilki. Jest tu parę podtekstów - wejście w dorosłość (stawanie się kobietą), podtekst erotyczny, definicja siebie i własnej osobowości, a także profil osoby, która te buty podarowała - tym razem był to ktoś, kto niejako wyzwolił Indię, ukazał jej prawdziwe, skrywane tak długo oblicze. Może właśnie dlatego India pozbyła się wszelkich hamulców - zdefiniowała to kim była przez wszystkie lata, swoją wypaczoną osobowość oraz to co ją podniecało i nadawało jej życiu chory (ale jednak) "sens". Tak, India dostawała co roku - na urodziny - nową parę butów. Rosła India, rosły jej buty. Na początku filmu widać, że buty już ją otarły, co sugeruje, że jest już gotowa na kolejną parę (wyrosła już ze starych), której zaczyna szukać. Są to osiemnaste urodziny, więc iście przełomowe. India wkracza w dorosłość i widać to też w tej przemianie jej obuwia - z butów w stylu dziecięcym/dziewczęcym na typowo kobiece już szpilki. Szpilki te, co ciekawe, mają fakturę w stylu skóry krokodyla i ciemny odcień, acz z nutą czerwieni czy bordo. Kojarzy mi się to z charakterem drapieżnika i taka też staje się India dorastając w te swoje osiemnaste urodziny - staje się dorosłą kobietą jak i dorosłym drapieżnikiem. Co do ojca, to myślę, że przynajmniej do pewnego stopnia zauważał niepokojące mordercze tendencje w córce i dlatego wypychał upolowane przez nią ptaki. Matka Indii tłumaczy to tym, że ojciec był taki dumny z jej zdobyczy, ja jednak myślę, że raczej mogło chodzić o to, by udając się z nią na polowania mógł obserwować i kontrolować jej skłonności, a wypychając zabite przez nią zwierzęta cały czas przypominać jej o tym, że coś zabiła i ile już zabiła. By w ten sposób nie przechodziła nad tym tak zupełnie obojętnie - zupełnie zapominając o ilości. By zwłoki ot tak po prostu nie znikały. Myślę, że mógł mieć nadzieję, że to będzie rozbudzać w niej pewne poczucie odpowiedzialności za zadawanie śmierci, co z kolei będzie jej morderczy instynkt choć trochę hamować. Takie przypominanie o konsekwencjach. Zabiłaś - jest trup - coś się zmieniło. Zanim znowu zabijesz zastanów się, bo nigdy nie będzie tak natomiast okazuje się bardzo sprawnym w eliminacji konsekwencji w postaci zwłok, co sprawia, że morderczy instynkt Indii wręcz wybucha :)Niektórych rzeczy jednak trochę nie rozumiem jeszcze - np. tego kto w końcu dał jej ten kluczyk do biurka, dzięki któremu odnalazła listy stryja. Czy był to prezent od ojca, który uznał, że w końcu w te przełomowe urodziny jest już wystarczająco dorosła, by poznać tajemnicę rodziny? Ojciec chciał, by brat wyjechał, nie chciał go dopuścić do Indii, ale być może, mimo wszystko, same listy zdecydował się jej pokazać. Z drugiej strony nie pokazał ich własnej żonie i w ogóle nie opowiedział jej o bracie, więc czy możliwe by jednak chciał wtajemniczać Indię? Niby mógłby też ten kluczyk dać jej sam stryj, ale to chyba nie zgadza się czasowo i chyba wolałby, żeby ona nie wiedziała, że był w zakładzie. No i też najpierw sam musiałby te listy znaleźć po wcześniejszym domyśleniu się, że nie były jej przekazywane (bo z bratem raczej wiele słów nie zamienił przed jego śmiercią). Na razie nie wiem. Może za drugim obejrzeniem mi się rozjaśni. Jeśli ktoś ma jakieś ciekawe uwagi na ten temat chętnie poczytam. LunaExoriens A ja do tej pory nie rozumiem, czemu główna bohaterka ubiera się jak własna babcia. Akcja filmu toczy się w czasach obecnych, a India zasuwa w zwiewnych kieckach rodem z lat 50tych. Nie rozumiem tego zabiegu. OK, może tak ma dziwaczny styl, niech będzie, choć to naciągane.@LunaExoriens Haha, ha ha.. ha... Czyli spodnie są "męskie" i "zgodne z męską płciowością"? No popatrz, a w starożytności mężczyźni chadzali w togach, różnych powłóczystych szatach. Czyli według twoich standardów faceci w rodzaju Juliusza Cezara, Aleksandra Macedońskiego czy Marka Aureliusza to zniewieściałe istoty. Pocieszny jesteś, jeśli odmierzasz czyjąś męskość i kobiecość obecnością/brakiem nogawek. :)"Dziewczyny, proszę, wyrzućcie obcisłe miniówki i zakładajcie dłuższe spódnice np. w kratę. Jesteście zbyt wspaniałe, by grać na naszych najniższych instynktach - rozbudzajcie w nas poczucie estetyki, sprawiając, że będziemy na was patrzeć jak na dzieło sztuki, a nie jak na obiekt seksualny."OK, skoro tak, to myślę, iż lepszym niż spódnica wyborem będzie burka. Może być kolorowa i ładnie zdobiona, mieć frędzelki, koronki i co tam jeszcze cię kręci. Z pewnością nie pozwala "grać na najniższych instynktach", skoro nic nie widać. No i taka burka oczywiście może być dziełem sztuki, czemu tak na poważnie, to jeśli patrzysz na kobietę jak na przedmiot, obiekt seksualny, to jest tylko i wyłącznie twój problem. A nie tej kobiety. Nigdy nie wiadomo, co którego z mężczyzn nakręci, więc ubranie się w odpowiedni sposób nie jest możliwe (bynajmniej nie uważam, by należało się ubierać pod cudze dyktando). Dlatego w krajach arabskich faceci polecieli po bandzie i wprowadzili te burki - to tak na wszelki wypadek. W sumie twój wpis jest dość przykry. Między wierszami sugerujesz, że mężczyźni to jakieś zwierzęta "o najniższych instynktach", a kobiety, które nie są "skromne", to... no właśnie, co? Wynaturzenie? Spoko, nie musisz lubić ludzi, ale staraj się nie pisać z taką pogardą o innych, bo to niemile się czyta po prostu. shizonek Nie wiem, dlaczego India się tak ubiera (należałoby ją zapytać), mogę jednak podejrzewać, że porównała przed lustrem ubiór współczesny i "babciny", po czym doszła do oczywistego wniosku, iż w "zwiewnej kiecce" wygląda znacznie lepiej niż w niebieskich jeansach. Zresztą w każdy z tamtego domu ładnie się ubierał, więc jeśli zdenerwowałem cię spojrzeniem na Indię (naturalniejszym dla mnie), bo być może odbierasz powyższe posty jako atak na twój sposób ubioru, to równie dobrze mogę napisać, że jej wuj bardzo dobrze wyglądał i mężczyźni mogliby brać z niego to nie ja odmierzam czyjąś męskość za pomocą nogawek, robi to wiele kobiet (i mężczyzn), być może ty także, kiedy mówi o zniewieściałych mężczyznach w rurkach. I choć mnie się ta moda nie podoba, to irytuje mnie krzyczenie przez płeć piękną o kryzysie męskości, bo tym ubiorowym tropem idąc, kobiety przynajmniej równie długo są w kryzysie kobiecości. Tylko że większości kobiet, porównując chłopaczka w rurkach do mężczyzn z międzywojnia, nie przyjdzie do głowy, że one wyglądają równie kiepsko przy swoich prababciach. A ja o tym dla równowagi do Cezara i spółki to oboje zdajemy sobie sprawę z odmienności tamtej kultury. Podobnie zresztą z postulowaną przez ciebie burką - w cywilizacji łacińskiej jest inny obraz kobiety i taka w burce zupełnie nie spełnia moich potrzeb estetycznych. Pewnie, że nie trzeba się ubierać "pod cudze dyktando", ja wyraziłem tylko swój zachwyt nad danym sposobem ubioru (który zdążyło podzielić już kilka osób) i poprosiłem, poradziłem, głośno zapragnąłem, żebym takich kobiet było więcej. I ciągle wierzę w to, co napisałem, choć - powiedzmy sobie szczerze - dziewczyny w miniówkach także mi się podobają, nawet jeśli jest to upodobanie bardziej pierwotne. Metalowca być może bardziej zadowoli "metalówa" niż dziewczęca dziewczyna i krzyż na drogę (mimo iż nie przepadam za tym smutnym wyglądem), niemniej jednak uważam, że wolno mi powiedzieć, iż kobieta z kwiatkiem we włosach jest piękniejsza niż ta z łańcuchem przy pasie z ćwiekami. Pewne rzeczy na tym świecie, w tej kulturze, po prostu są bardziej kobiece, inne mniej; jedne męskie, drugie tego, co wyczytałaś miedzy wierszami, nie będę się odnosił. W żadnym wypadku nie zamierzam sobie zaprzeczać, ale pod wpływem uroku Indii być może napisałem pewne rzeczy zbyt dosadnie, skoro odnalazłaś w postach pogardę (a ktoś inny egocentryzm), i być może w emfazie popadłem raz czy dwa w przesadę. Te nieprzyjemne odczucia, jak jednak podejrzewam, spowodowane są w dużej mierze drażliwością tematu. LunaExoriens "Nie, to nie ja odmierzam czyjąś męskość za pomocą nogawek, robi to wiele kobiet (i mężczyzn), być może ty także, kiedy mówi o zniewieściałych mężczyznach w rurkach"Nie, ja się do tej mody nie czepiam. Ani mnie to ziębi, ani grzeje, w jakich kto spodniach chadza. Rurkami najbardziej podniecają się nie kobiety, tylko pewien charakterystyczny rodzaj "mężczyzn". Obrzucają oni rurkowców pogardliwymi epitetami w rodzaju: pedały, pedalskie rurki, cioty itp. Plują się czasem tak bardzo, że ta zaciekłość aż mnie zastanawia. W grę wchodzi zazdrość, kompleksy czy coś jeszcze? ;)Poza tym jakoś nie bardzo wciąga mnie idea męskości czy kobiecości wyrażanej w tak nonsensowny sposób, jak ubraniem. Albo ktoś fajnie wygląda, albo nie. Jak nie, to też nie szkodzi. Na wyglądzie świat się nie kończy. Niektórzy (nie mówię, że Ty) rozpędzają się i dorabiają do tego jeszcze ideologię. Nie wystarcza im pozostanie przy wyglądzie. Dla takich osób stwierdzenie "męska jest broda, wąsy i - powiedzmy - rozbudowana muskulatura" nie wystarczy do odróżnienia. Muszą jeszcze, no muszą, bo ich rozsadzi - powiązać zwykły biologiczny dymorfizm płciowy z wyimaginowanymi/wrodzonymi cechami charakteru. "Mężczyzna nie płacze", "kobieta nie zna się na technice", "faceci myślą tylko o jednym" itp. I to już mi się nie podoba. Ale ok, nie brnę w to dalej, bo łatwo popłynąć w offtopic. :) "Co do Cezara i spółki to oboje zdajemy sobie sprawę z odmienności tamtej kultury"Oczywiście. Ale sam pisałeś w kontekście bardzo ogólnym - "my, mężczyźni i nasze niskie instynkty". W ten sposób poniekąd zakładasz wspólnotę męskiego spojrzenia na kobietę, obojętnie, czy to starożytny wódz, arabski fundamentalista czy Ty obecny. Taka wspólnota ponad czasem i kulturą, dlatego zaproponowałam Ci burkę. ;)"niemniej jednak uważam, że wolno mi powiedzieć, iż kobieta z kwiatkiem we włosach jest piękniejsza niż ta z łańcuchem przy pasie z ćwiekami"Ależ oczywiście. Nikt nikomu nie zabrania wyrażać własnego zdania i gustu. Jednak Ty wprost zaapelowałeś: kobiety, wkładajcie spódnice, bo mnie się to podoba. Przyznasz, że to brzmi inaczej niż: podobają mi się kobiety w spódnicach. Skoro zaapelowałeś, to odezwali się odbiorcy/odbiorczynie apelu. Tyle. :) LunaExoriens Jejjj... Gdzie się podziali prawdziwi tacy, mężczyźni z podejściem jak Twoje? Ostatnio też zaczęłam powoli zmieniać podejście na te sprawy. Skromność, tajemniczość, elegancja, styl, klasa, to jest to! Nie wyuzdanie, wulgarność.. Babochłopy, chłopobaby... Niestety w tych czasach coraz ciężej o to, a co media promują -nie wspomnę, ale wiara w mężczyzn przywrócona, dzięki za tę refleksję :) wuuhuuu cudnie się czyta takie wypowiedzi kobiet :-) Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem LunaExoriens Pewnie masz się za wyrafinowanego człeka, co?Nie rozumiem jak można dumnie przyznawać się do mizoginizmu pod pretekstem opisania swojego gustu modowego. Nie wiem jakich macie znajomych, ale najwyraźniej Waszego pokroju, skoro rzeczywiście dbają o swój wygląd dla kogoś innego. "Prawdziwa kobieta", "prawdziwy mężczyzna". Śmieszne, acz jeszcze co się tyczy wygody. Z takim podejściem, to albo ciągle siedzisz na garnuszku rodziców albo jesteś obrzydliwie bogaty. Dlaczego ludzie mają rezygnować z komfortu na rzecz dążenia do jakichś idiotycznych ideałów męskiej czy kobiecej urody? Ciesz się człowieku, że takie problemy ci zaprzątają głowinę, naprawdę. LunaExoriens Ale nie zachlapałeś monitora przy cenie pod prysznicem. :) LunaExoriens Chodzę do liceum plastycznego i ponad połowa ludzi w mojej klasie ubiera się na prawdę dobrze. I nie mają wspólnego nic z kościołem :D Mam wrażenie, że za bardzo skupiłeś się na dwóch biegunach, dlatego tak źle zostałeś zrozumiany. Albo katolicka skromność - albo ktoś jest wulgarnym bucem. Mnie też boli ta masowość, gdzie ludzie ubierają się w ,,bezpieczne'' ubrania sieciówek, bez żadnej refleksji nad tym. Oczywiście, że ludzie już się nie ubierają jak sześćdziesiąt lat temu, co wcale nie musi być takie złe. Odeszły sukienki, nadeszła era spodni, ale da się je ubrać tak, by było wygodnie i żeby wyglądać gustownie i z klasą. Mieszają się te style, teraz wraca to, w co kiedyś ubierały się nasze babcie. Ale jest to zmodyfikowane, bo czasy wyglądają inaczej i ludzie się zmienili. Szkoda, że ludzie z tego nie korzystają. Gdy spotykam osoby, które wiedzą, czego chcą, mają gust i umieją to wykorzystać, to patrzenie na nie jest jeszcze przyjemniejsze. Mam koleżankę, która wygląda jak córka wikinga. Ma rude włosy, długa twarz o jasnych oczach i jest chuda. Ubiera się w dziwne sukienki które trącają folkiem. Ma swój własny styl który odzwierciedla jej osobowość. Nie wygląda jak skromna katoliczka. Ale jest bardzo piękna. Dużej liczbie kobiet styl Indii po prostu nie pasuje, czy to do osobowości czy do wyglądu. A ubiera się bajecznie i po prostu kocham jej styl. Zrobię screeny jej ciuszków i lecę do lumpów. Chyba będę w tym i dobrze wyglądała i dobrze się Esra się ubiera śliczne W każdym razie się z tobą zgadzam. Jednak, najważniejsze jest chyba, by ludzie ubierali się tak, jak im się podoba. Jeśli najlepiej się czują w dresie, to przecież nic złego. Nie zmienia to niczego, poza tym, że nie trafiają w nasz gust. Gollurm "chodzę do liceum plastycznego", "mnie też boli ta masowość" - a jednak dwa zdania potrafią podsumować człowieka. Kij_z_tym Jesteś tak dobra w ocenie ludzkiego charakteru! Dzięki tobie czuje, że w końcu ktoś mnie rozumie, tak. Nie zmienię swojego - twoim zdaniem idiotycznego - spojrzenia na świat, bo mnie wyzwiesz. Ale przynajmniej może tobie lepiej. Pozdrawiam :) LunaExoriens Jak mi było cudownie czytając Twój komentarz - to znaczy,ze w dzisiejszych zimnych i nieprzychylnych dla wrażliwych kobiet czasach,trafiają się jeszcze mezczyzni,którzy stawiają na naturalność i dziewczęcość w style retro i doceniają kobiety w sukienkach i spodnicach. Dziękuje bo zaczęłam sie ostatnio zastanawiać czy to ze mną jest coś nie w porządku czy po prostu to kwestia złego gustu współczesnej kobiety/ mężczyzny. :) Agatts Kino klasy b, idealne do puszczania w tv4 Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem Kij_z_tym Zabawne. Komentarz na poziomie troglodyty. LunaExoriens Cudownie, że mężczyzna potrafi w taki sposób zwrócić uwagę na strój bohaterki. Ja również nie pogardziłabym zwiększoną ilością kobiet w dłuższych, zwiewnych spódnicach na ulicy :) LunaExoriens Tak mnie zdenerwowała Twoja wypowiedź, że aż pojawiła się we mnie pewna potrzeba. Tę potrzebę próbowałem tłumić, lecz na próżno. Całkowicie się z Tobą nie zgadzam. Twoim największym problemem jest to, że strasznie generalizujesz. Kobiety nie ubierają się dla Ciebie, dla mnie, ani dla żadnego mężczyzny, ubierają się dla siebie, tym wyrażają swoje poglądy, podkreślają osobowość, czy po prostu swoje atuty. Twój komentarz jest tak przesiąknięty seksizmem, że aż boli mnie również (jako mężczyznę) to, w jaki sposób mnie spłycasz: "Jesteście zbyt wspaniałe, by grać na naszych najniższych instynktach - rozbudzajcie w nas poczucie estetyki, sprawiając, że będziemy na was patrzeć jak na dzieło sztuki, a nie jak na obiekt seksualny." Jakim prawem generalizujesz sugerując, że np. ja patrzę na kobietę jak na obiekt seksualny w momencie, gdy ta tylko założy spódniczkę mini (szczerzę liczę autorze, że odpowiesz na to pytanie)?Co do kobiecości, Merlin Monroe, Audrey Hupburn, Michele Pfeiffer, czy księżna Diana były uważane za ikony kobiecości przez wielu mężczyzn i kobiet, w czasach, gdy standardy były zupełnie inne. Chodziły one jednak w jeansach, spódniczkach przed kolana. Czy takie ikony również "grały na Twoich najniższych instynktach"?
[C A Am Dm E G D Gm B Gb Eb Ab Em Bm] Chords for Andre Rieu - Bratislava 2016, A ja taka čárna with song key, BPM, capo transposer, play along with guitar, piano, ukulele & mandolin.
Boi się pani zmarłych? Agnieszka Sieluk: - Żywych trzeba się bać, bo zmarły nikomu krzywdy nie zrobi. Ale wierzę w duchy. Na razie jednak żadnego nie spotkałam, choć codziennie chodzę po ciemku przez jeszcze ciemno. Agnieszka wysiada z pociągu. Do Zielonej Góry jechała z Bytnicy. Żeby dotrzeć na czas, jak zwykle wstała o Po drodze rozmyślała o ojcu. Ma 52 lata i jest ciężko chory. Agnieszka wie, że ratunku nie ma i że któregoś dnia odejdzie. Na TAMTĄ STRONĘ. Już do tej myśli przywykła. Zresztą o śmierci rozmawiali nieraz. Agnieszka wie, że ojca pochowa bez butów. Bo takie jest jego życzenie. Wcale nie dziwne. W życiu najbardziej uwierały go buty, więc na TAMTĄ STRONĘ chce przejść ciągle ciemno. Agnieszka przechodzi wzdłuż grobów. Większość tonie w białym puchu, na niektórych palą się znicze... Na nowym cmentarzu drzew niewiele, więc groby leżą jak na chwil później, Agnieszka już w swoim "gabinecie". Biurko stoi w sali między chłodnią a miejscem przygotowań. Wszystko tu metalowe i srebrzyste: szafki, stoły... - Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła przeprowadzać sekcje zwłok - pokazuje na stół, który stoi koło biurka i wygląda jak sali przygotowań w foliowym worku ktoś już na Agnieszkę czeka. To kobieta, która zmarła ze starości. Wychudzona, w bawełnianej koszuli, pampersach. Ma zamknięte oczy i otwarte usta. - Spokojną miała śmierć, choć na pewno cierpiała z bólu, bo musiała chorować... - Agnieszka zakłada fartuch i gumowe rękawiczki. Bierze na ręce drobną kobietę i przekłada na stół. Rozbiera, pod głowę kładzie wałek, odkręca wodę, obmywa ciało, myje włosy...- Nie boi się pani zmarłych?- A dlaczego? To żywych trzeba się bać, bo zmarły przecież krzywdy żadnej mi nie zrobi. Ja ich w pewnym sensie przywracam nawet do życia. Bo człowiek w trumnie powinien wyglądać tak, jakby przed chwilą zasnął. I jakby za chwilę chciał wstać i coś mnie zahartowałAgnieszka ma 21 lat, 180 cm wzrostu i kasztanowe włosy. Jest ładna, serdeczna i przyjazna. Dużo ciepła z niej bije i dużo mądrości. W miejskim zakładzie pogrzebowym pracuje przy zmarłych od półtora roku. W Gorzowie skończyła kurs tanatokosmetyki, czyli pośmiertnej toalety. To tam pierwszy raz w życiu ubrała i umalowała kobietę. I tam doszła do wniosku, że ta praca jej odpowiada. - Miałam świetnych nauczycieli - miesiące temu skończyła we Wrocławiu kurs techniki sekcji zwłok. Wydała na to majątek. Taki kurs zrobiło w Polsce zaledwie kilka Ja pani nie rozumiem. Taka młoda i zamiast garnąć się do życia, obcuje ze zmarłymi. To coś nienormalnego...- Ależ ja kocham życie! Za kilka miesięcy wychodzę za mąż! Jestem optymistką, lubię żartować, cały świat widzę w kolorach i z każdej złej sytuacji zawsze wyciągnę coś dobrego. Na co dzień chodzę w sukienkach, zakładam szpilki, lubię nosić tipsy... A obcowanie ze zmarłymi to moja praca. Taka, jak każda No, przepraszam, ale co w tej pracy może być fascynującego?- Powiem inaczej: od dawna fascynuje mnie kryminalistyka. Myślałam o tym już w ogólniaku w Sulęcinie. Moim marzeniem jest praca w policji kryminalnej. A tam wiadomo, ze zmarłymi ma się do czynienia często. Pomyślałam, że zanim podejmę ostateczną decyzję, najpierw ten kontakt muszę doświadczyć na własnej skórze. I teraz już wiem, że w kryminalnej mogę pracować, bo zmarli mnie nie Skąd w pani tyle życiowej mądrości, tyle dojrzałości...- Sport mnie zahartował. Już w podstawówce zaczęłam trenować pchnięcie kulą i rzut młotem w klubie Ilno Torzym. Dwa razy byłam mistrzynią Polski młodzików w kuli, raz wicemistrzynią, dwa razy zdobywałam srebrny medal w młocie... Trzy lata temu w wypadku samochodowym zginął mój trener Ryszard Pluta, wtedy zostawiłam kości to stereotypAgnieszka przekłada staruszkę na drugi stół. Ręcznikiem wyciera ciało, suszarką suszy włosy... Z torby wyjmuje brązową garsonkę, białą bluzkę, czarne buty, rajstopy... Ubranie dostarczyła rodzina. Teraz Agnieszka będzie szykowała kobietę do I będzie pani łamała zmarłej ręce?- Zaraz się pani przekona... No i sama pani widzi, że łamanie kości to stereotyp. Ręce i palce bez problemu się zginają. O, proszę...Agnieszka wkłada staruszce majtki, rajstopy, potem bluzkę, spódnicę...- A wychyliła pani łyk koniaku, przed tym... no... hm... wie pani, o czym myślę...- Przecież pani widziała, że nie. To kolejny stereotyp. Może kiedyś, jacyś niezrównoważeni i mało odporni prosektorzy musieli sobie chlapnąć. Dziś czasy się zmieniły. Zresztą rozmawiałam z ludźmi, którzy pracowali przy zwłokach. Przez 26 lat nie złamali zmarłym żadnej kości, nie pili...Szybko, bez bóluStarsza pani już ubrana. Garsonka o wiele za duża, bo choroba i śmierć zabrały kilogramy. Agnieszka podpina, co trzeba, by zmarła wyglądała Co by pani w niej zmieniła?- Ubranie. Powinna mieć jaśniejszą garsonkę i jasne buty. Ale może za życia lubiła brąz? Ja w ogóle na temat ubioru mam rewolucyjne poglądy. Jeśli mężczyzna za życia nie cierpiał garniturów, a lubił dresy, to dlaczego na TAMTĄ STORNĘ ma iść pod krawatem? Przecież będzie się męczył. Albo kobieta: jeśli ubierała się ekstrawagancko, to pozwólmy, by na tej ostatniej drodze też tak wyglądała... Człowieka powinniśmy pamiętać takiego, jakim był za życia. Kto wie, może nasza dusza ubrana jest w to, w czym chodzimy na co dzień?- Już słyszę głosy oburzenia: jak można pochować ojca w dresach, syna w dżinsach, czy matkę w lamparcich leginsach i wysokich szpilkach?! Co by na to ludzie powiedzieli?!- Ludzie powinni przychodzić na pogrzeb, by pożegnać się ze zmarłym, a nie plotkować. A rodzina powinna być ponad krytykę Jak pani chciałaby zostać pochowana?- W różowej sukience, bo uwielbiam ten kolor, w butach na obcasie i z tipsami. No i koniecznie trzeba przykryć mnie kołdrą, bo jestem Boi się pani śmierci?- Nie. To jedyna sprawiedliwość, bo dotyka każdego z A jak chciałaby pani umrzeć?- Szybko. Bez bólu. Bo nie ma nic gorszego niż cierpienie. Zwłaszcza cierpienie osoby bliskiej, którą zna się całe życie... Widzę, jak mój tato się męczy, i to boli. Widzę też, że męczy się ze świadomością, że kiedyś mógł wokół siebie robić wszystko sam, a dziś my koło niego chodzimy. I on z tego powodu też cierpi. Dlatego nie chciałabym być ciężarem dla Popiera pani eutanazję?- Tak. I chciałabym odejść na własne życzenie, gdybym bardzo cierpiała. I to powinna być wyłącznie moja decyzja. Ja to nazywam ulżenie człowiekowi w cierpieniu, bo od cierpienia nie ma nic się nie zatrzymujeAgnieszka wyjmuje z szafy kosmetyki: biały puder, podkład w kremie, tusz do rzęs, szminkę, pędzelki... Lakier do paznokci zostawia na półce. - Bo ta pani chyba paznokci nie malowała - bierze w dłoń zimną dłoń staruszki, przygląda się palcom. - No i obcinać paznokci też nie muszę, bo zamyka staruszce usta. Igłę z nitką wbija pod brodę i prowadzi do nosa. Jeden szew i usta zamknięte. Wcześniej wypełnia je specjalną wkładką. Żeby po TAMTEJ STRONIE policzki nie były zapadnięte. Skóra miękka, woskowa, daje się łatwo zmarłej rzęsy, brwi, na policzki nakłada róż...- To straszne, że z człowieka nic nie zostaje...- Ja to nic? Zostaje po człowieku to, co on po sobie zostawił w życiu, na przykład Ale ja nie o tym...- Śmierć to podsumowanie całego życia. I jak obserwuję tych zmarłych, to wiem, że każda śmierć jest inna. Bo każdy odchodzi inaczej. Ale staram się tego nie roztrząsać, bo to są osobiste sprawy zmarłych. Dla mnie nie jest ważne, czy ubieram bezdomnego, milionera, czy mordercę. Bardzo szanuję zmarłych i nie wnikam w ich przeszłość. Nie oceniam ich, bo zrobi to ktoś na Myśli pani, że na górze też jest życie?- Jest. Inne. Myślę, że TAM jest spokój, niekoniecznie cisza... Że po drugiej stronie już nic nie boli. Myślę, że życie się nie zatrzymuje. Że trwa Pani chciałaby żyć wiecznie?- Nie. Śmierć nie jest taka zła... Nauczyłam się tu pokory. Pokory wobec życia. Śmieszy mnie wyścig szczurów, pęd za sukcesem, za kasą. Owszem, kasa jest potrzebna, ale człowiek zaczyna się gubić, nie zauważa tej cienkiej czerwonej linii. Nie ma czasu dla bliskich, a potem jest już za późno. Dlatego ja zawsze mam czas. Dlatego uważam, że w życiu ważne jest tylko jedno: żeby być dobrym człowiekiem. Bo przecież i tak wszyscy tu trafimy.***Starsza pani już gotowa na swoją ostatnią drogę. Agnieszka przekłada ją do trumny. Robi to zwinnie, bo kobieta jest krucha. Poprawia podgłówek, splata zmarłej dłonie, wygładza garsonkę...Kobieta śpi. Za dwie godziny spocznie w ziemi. Bracie! — pisałem — tak kocham was, że ginę od kochania, tak tęsknię bez was, że ginę od tęsknoty, i tak pragnę do was, że ginę od pragnienia. .. Ginąłem. .. Alem nie zginął. Kochanie mnie trzymało, tęskność mnie karmiła, pragnienie mnie poiło Czas szedł. Hej, hej ! wypatrzyłem ja wszystkie jego kroki.
Mamy wiosnę. Ciepło, słonecznie, chce się żyć... a nianie na placach zabaw szare, ponure, jeszcze jakby zimowe.... Mam na myśli strój. Jak ubrać się do pracy? Wiecie, że to nie takie proste? dlaczego? Bo niania powinna (według mnie) wyglądać czysto, schludnie ale i kolorowo, praktycznie a jednocześnie, ponieważ jest z reguły kobietą, na pewno chciałaby wyglądać atrakcyjnie. Ja np. dzisiaj ubrałam się fajnie, kolorowo ale mało praktycznie. Mogłam sobie na to pozwolić, bo wiedziałam, że będę w pracy krótko. Jednak i tak okazało się mało wygodnie. Założyłam spódnicę... długą, rozkloszowaną, do samej ziemi. Porażka! Wyglądałam ciekawie, nawet słodko i co z tego, skoro umordowałam się niemiłosiernie. Każde schylenie się czy kucnięcie pociągało za sobą albo wybrudzenie spódnicy albo podtrzymywanie jej. A jak na złość trzeba było co chwilę takową czynność powtórzyć. Nigdy więcej takich spódnic do pracy!W takim razie co zakładać na siebie? Spodnie. To już wiem. Ale nie jakiekolwiek. W mojej szafie można znaleźć sporo par spodni, jednak nie wszystkie się nadają. Np. takie bez kieszeni. Na spacerze lub na placu zabaw niania obowiązkowo musi być wyposażona w chusteczki higieniczne, tel komórkowy też warto mieć przy sobie na wypadek, gdyby rodzice dzieci dzwonili. Kieszenie są nieodzowne. Ręce niani muszą być swobodne, żeby w razie czego np. złapać dziecko. Inny dylemat to: torebka czy plecak? Wiadomo, torebka jest elegancka ale czy praktyczna? Jeśli mamy do czynienia z dzieckiem w wózku to powiedzmy, że torebka może jechać pod siedziskiem ale trzeba uważać na nią kiedy oddalamy się od wózka. Jednym słowem lepszy jest plecak. Nie duży. Ja taki noszę. Mam tam wszystko... Od moich babskich, niezbędnych drobiazgów po dziecięce chusteczki wilgotne, pieluszkę na zmianę w razie czego, picie, kanapki. Dzięki temu mogę powiesić go na wózku, a kiedy potrzebuję, to zakładam na plecy i jest mi sprawa: buty. Rozczula mnie widok niań ( i mam ) na placach zabaw, w butach na obcasie. Pewnie, że noga w takim obuwiu wygląda świetnie ale jak ma nadążyć za dwulatkiem? Jak w takich butach wdrapać się na drabinki? A czasem trzeba, bo maluch wejść potrafi a z zejściem to już różnie bywa. A jak wygląda wówczas zabawa w piaskownicy? Wiecie jak? Dziecko SAMO się bawi a niania na ławeczce siedzi, bo ją nogi bolą a poza tym gdzie w takich pantofelkach do piaskownicy?... Dlatego ja do pracy zakładam obuwie sportowe. I jeszcze co do kolorów. Dobrze jest, jak świat dziecka mieni się kolorami. Nie żeby od razu jakaś pstrokacizna ale litości! Nie czarno, szaro, buro. Moja garderoba jest kolorowa. Uważam, że w kolorach każdemu jest do twarzy a niani szczególnie. Bo niania oprócz praktycznego stroju, fajnie, jak jest pogodna i wesoła. Kolory bardzo temu się na mądrzyłam!
Ale ja nie Lyrics: Nie chcę wokół siebie kurew (dziwki), mnie interesują zyski / Małolatów dopinguje (wszystkich) sam dźwięk mojej ksywki / Ty zapytaj kto jest królem i na kogo mogą Sami jesteśmy odpowiedzialni za to jak wyglądamy. Nie tylko przez to jak dobieramy swoją garderobę, ale też przez to czy pozwalamy firmom odzieżowym schlebiać naszym niewyszukanym gustom Jak się zaczyna robienie mody na poważnie? Kiedy to jest już coś więcej niż zwykłe zainteresowanie? Mam do tego takie podejście, że jeśli mogę czegoś spróbować to robię to. Jeśli się uda, to super, jeśli nie, to zawsze się czegoś po prostu nauczę, z pewnością nie będę żałowała podjętego trudu. Odkąd pamiętam wymyślanie i szycie kreacji na wyjątkowe okazje było w moim domu czymś normalnym. Już jako mała dziewczynka sama próbowałam szyć, poważniej jednak zajmowały się tym moja mama, ciocia i babcia, które z ciekawością zawsze podglądałam. Podobał mi się ten widok. Teraz oczywiście rozwijam swoje zainteresowania w tym temacie, szkicuje, zbieram inspiracje, obserwuje ludzi na ulicach, strony modowe, szukam ciekawych materiałów, nawiązuję współpracę ze sklepami i staram się być obecna na targach. Sukienki to taka szczególna rzecz w szafie kobiety, szczególnie ważna dla mnie. Chciałabym, żeby każda wkraczająca w dorosłe życie dziewczyna miała również do tego takie podejście. Sukienka to wyjątkowy element naszej garderoby, pozwala nam się czuć kobieco, podkreśla to co w nas piękne. Pozwala poczuć się jak księżniczka. Ale czy jest dzisiaj miejsce dla księżniczek? Współczesna moda łączy właściwie wszystkie trendy. Czy można jeszcze robić coś wyjątkowego? Oczywiście, że można robić coś wyjątkowego! Pomijając zalew kiczu tworzonego pod odbiorców, można zaobserwować wielu polskich projektantów, którzy swoją markę i styl wyrabiają świadomie, a swoimi produktami przebijają się do światowej czołówki. Podziwiam ich za to. Na sukces jednak, składa się bardzo ciężka praca. Drugą sprawą jest sukces komercyjny, bo ten wydaje mi się być wtórny. Najważniejsze moim zdaniem jest to, by robić coś co sprawia nam radość. Odnośnie księżniczek, to jasne, że tak. Pod tym pojęciem widzę dziewczynę, która lubi siebie i czuje się wyjątkowo w swojej skórze. Polki wydają się na ogół nie dostrzegać swojego piękna. Chciałabym umieć namówić je do tego tworząc swoje projekty. Kiedy gościmy znanych projektantów zawsze pada pytanie jak jesteśmy ubrani? Zwyczajni ludzie na ulicy, jaki styl reprezentują? Wydaje mi się, że zwłaszcza ludzie młodzi zwracają uwagę na trendy. Wiele osób, które znam, czy po prostu kojarzę prezentują bardzo fajny styl, wszystko jest przemyślane i dopracowane, cieszy oko. Polacy niezależnie od wieku potrafią się ubrać, nie zawsze jednak im się chce, zresztą nic dziwnego. Każdy ma czasem dzień, kiedy woli po prostu wrzucić na siebie coś wygodnego i nie przejmować się niczym. Tak więc trudno uogólniać. No właśnie, pomówmy o tym co Cię wkurza? Zdecydowanie zalew kiczowatych marek. Koszulki, czapki, bluzy z przypadkowymi nadrukami udające jakąś konwencję czy styl w rzeczywistości będące tylko imitacją innych, już wcześniej powstałych tego typu produktów. Ludzie stracili poczucie tego, że pewne rzeczy są ewidentnie kiepskie, uszyte z najgorszych materiałów, a mimo wszystko wydają na to niewiarygodne ilości pieniędzy. W rezultacie wszyscy później wyglądają jednakowo, a kontrowersyjne napisy wydają się po prostu niesmaczne, przewidywalne i są pozbawione gustu. A pozytywy? Co Cie cieszy? Najbardziej? Pozytywna energia ludzi, których poznaje przy okazji targów, organizowania sesji zdjęciowych, podejmowaniu się jakimś kolaboracjom… Na cały proces wytworzenia i pokazania światu projektów składa się tyle osób, że trudno byłoby je zliczyć. Ja ciągle się tego zachłannie uczę i chyba to najbardziej mnie cieszy. Mam 19 lat i mogę poznawać wspaniałych, kreatywnych ludzi, obserwować ich pracę, słuchać tego co mają do powiedzenia (dzielić się swoimi spostrzeżeniami), jakie idee im przyświecają, skąd czerpią motywacje i czemu akurat tę drogę wybrali. Poza tym, proces tworzenia nowej rzeczy jest czymś absolutnie pięknym! To jedno, ale trzeba też się wybić. Jaki masz na to patent? Sama się nad tym zastanawiam. Potrzebny jest z pewnością czas. Staram się jednak w tym wszystkim mierzyć siły na zamiary, bo nie ma gorszej rzeczy niż zainteresować klientów, a później nie móc zrealizować zamówienia. Jestem również świadoma tego, że jeśli klientka składa u mnie indywidualne zamówienie, to muszę poświęcić odpowiednią ilość czasu, by projekt dostosować do konkretnej osoby. Zawsze staram się utrzymać ten sam, możliwie jak najwyższy standard. Także póki co zajmę się realizowaniem zamówień do sklepów, różnego typu współpracami i wytwarzaniem oraz promocją swojego pomysłu. Zobaczymy co przyniesie nadchodzący wielkimi krokami rok. W przyszłości jednak, chciałabym otworzyć własny salon, z pracownią, miejsce które przyciągnie kobiety, które lubią cieszyć się swoim pięknem. Z początkującą projektantką odzieży dla kobiet i właścicielką marki „THERE SHE IS” Patrycją Zych rozmawiał Szymon Wachal Zdjęcia: Mateusz Szeliga
4. &. [Intro] Am Dm Jestem na dworze sam, deszcz pada mi na głowę G Am Gibona w łapie mam, a zgasić go nie mogę Am Dm Odchodzę w ciemny las, rozświetlam fonem drogę G Am I widzę jedną z dam, przy której tracę mowę [Verse 1] Am Dm I wracam, i wracam, i wracam se na chatę G Am Zaparzę se herbatę, nie kurwa żadne latte Am Dm I
Cześć :) Dziś post o tym, co okazało się dla świata istną hekatombą, czyli kolekcji H&M x Balmain. Na samym początku zaznaczam, że nie mam nic, do żadnej osoby, która kupiła sobie coś z tej kolekcji, nie wyśmiewam się z tych ubrań, ani współpracy tej sieciówki z tym domem mody. Są jedynie dwie rzeczy jakie śmieszą mnie w tej całej sytuacji, a za razem ich nie rozumiem. Pierwsza. H&M już nie pierwszy i zapewne nie ostatni tworzy kolekcję z projektantem, lub domem mody high fashion. Zakładam też, że nikt w H&M nie jest głupi. Dlaczego więc, kiedy pojawia się kolekcja stworzona przez ich współpracę, robią tego tak mało. Czy tych, w tym przypadku, koszulek z napisem "Balmain Paris" będzie dziesięć tysięcy, czy sto tysięcy, to one i tak rozejdą się jak świeże bułeczki. Ale nie! Sieciówka woli, aby jej klienci stali pod sklepem całe godziny, a potem taranowali się i wyrywali sobie produkty z rąk, żeby potem połowa z nich mogła wystawić to na internetowych aukcjach za horrendalne ceny. Pytanie brzmi: H&M kiedy wyprodukujecie tyle produktu, aby starczyło, przynajmniej dla 3/4 osób, które chciałyby sobie go kupić? Druga. Jest to zachowanie tych ludzi, którzy stoją pod tymi sklepami. Można ich podzielić na kilka grup. Pierwsza z nich, to Ci wszyscy, którzy chcą sobie coś kupić z tej kolekcji, którzy marzą i pragną danego T-shirt'u czy innej sukienki itd. Do nich nic nie mam, no chyba, że zapominają, że są ludźmi i zachowują się jak zwierzęta. Moim pierwszym skojarzeniem, które pojawiło się po obejrzeniu filmiku, gdzie stoją ciasno ściśnięci, przy drzwiach H&M, to świnki przy korycie. Powiem tak, rozumiem, że życie jest trudne i jeśli chce się mieć coś rzadkiego, to musi się przepychać w tych kolejkach, bo inni tak robią, a kulturalne stanie z boku za dużo nam nie da. Ale pomyślmy przez chwilę logicznie. Czy jedna droga koszulka, lub buty są warte tego, żeby potem być uwiecznionym na filmiku, który zaraz ktoś wrzuci do internetu i wyjść na "polską cebulę"? Cena do zapłacenia, to nie tylko pieniądze. A pamiętajcie moi drodzy: Internet nigdy nie zapomina! Drugą grupą ludzi, są Ci którzy okropnie mnie denerwują, czyli Ci wszyscy z pozoru "mądrzy i inteligentni", Ci którzy potrafią się zachować, czyli Ci, którzy to wszystko kręcą. Moim zdaniem to oni zasługują na publiczne obśmianie, bo robienie czegoś takiego jest moim zdaniem najwyższym stopniem chamstwa. Hey :) Today a post about what turned out to be a veritable hecatomb for the world, or the collection of H&M x Balmain. At the outset, I note that I do not have anything to any person who bought something from this collection, not laughed at these clothes, or cooperation of the chain stores of the fashion house. There are only two things that amuse me in this whole situation, and for the time they do not understand. First. H&M is not the first and probably not the last creates a collection with a designer or fashion house of high fashion. No one at H&M is not stupid. Why, then, when there is a collection created by their work, they do it so little. Are these, in this case, T-shirts with the inscription "Balmain Paris" will be ten thousand or a hundred thousand, they still snapped up like hot cakes. But not a local network or the will, to make her clients stood under the store for hours and then ramming and tore his products from hand to then half of them could put it online auctions for exorbitant prices. The question is: H&M when we produce enough product to enough, at least for 3/4 people who would like myself to buy it? Second. It is the behavior of those people who stand under these shops. They can be divided into several groups. The first of them, he Those who want to buy something from this collection who dream and desire of the T-shirt'u or any other dresses etc. To them I have nothing, unless you forget they are human beings and behave like animals. My first inclination that emerged after watching the cutscene where they stand tightly packed, the door H&M, the pigs at the trough. I'll say this, I understand that life is difficult and if you want to have something rare, it needs to push in the queues, because others are doing so, and cultural status of the side of too much we can not. But let's think logically for a moment. Is one way t-shirt, or shoes are worth to later be immortalized in the video that just one throw to the Internet and go "Polish onions"? Price to pay, not only money. And remember, folks: The Internet never forgets! The second group of people are those who terribly annoyed me, that you all seemingly "wise and intelligent" Those who are able to behave, or those who have it all gravitate. In my opinion they deserve the public laught, because doing something like this is in my opinion the highest degree of rudeness. Translated by Google Źródło: Źródło: "Zrozum! Nadal jesteś ubrana w H&M, a nie Balmain, jasne?". Są to słowa bardzo gorzkie, lecz też bardzo prawdziwe. Od razu zaznaczam, nie mam nic do H&M, bardzo lubię tą sieciówkę i mam w swojej szafie wiele rzeczy właśnie z jej metką. Samo to, że projektanci współpracują z sieciówkami i tworzą tańsze kolekcje jest moim zdaniem świetną sprawą i jak najbardziej to popieram! Chodzi mi po prostu o to, aby ostudzić zapał tych wszystkich, którzy nadmiernie ekscytują się tymi ubraniami lub, nie daj Boże, myślą nad kupnem jakiejś rzeczy z tych internetowych akcji. Pamiętajcie ubraniom, powstałym z tej kooperacji bliżej jest do standardów H&M niż Balmain. Oczywiście, z pewnością są one zrobione z lepszych materiałów i nie jest ich tak wiele ile wszyscy by chcieli, co tylko podnosi ich wartość. Jednak pamiętajcie, że te ciuchy zeszły z taśm H&M, a nie zostały zrobione w szwalniach Balmain. Więc, kończąc ten burzliwy temat, jeśli pragniecie mieć w swojej szafie coś z metką tego domu mody, to odłóżcie większą sumę pieniędzy i kupcie coś, gdzie oprócz Balmain, nie będzie żadnej firmy obok. "Look! You're still dressed in H&M and not Balmain, okay?". These are the words of a very bitter, but also very true. At once point out, I have nothing to H&M, I really like this and I'm a local network or in her closet a lot of things just with its tag. Just because designers work with sieciówkami and create less expensive collections is in my opinion a great thing and like most is the support! My point is simply to cool the enthusiasm of all those who are overly excited about these clothes or, God forbid, think about buying some things from these online action. Remember garments, resulting from this cooperation is closer to the standards H&M than Balmain. Of course, they are certainly made of better materials and are not so many of them if all they wanted, which only increases their value. However, remember that these clothes last tape H&M and have not been done in sewing Balmain. So, ending the turbulent subject if you want to have in your closet something bearing the label of the fashion house is Put more money and buy something, where, apart from Balmain, there will be no company next door. Translated by Google Źródło: Ubrania, czyli to, co zostało bardzo przytłoczone przez ludzi. Duża część osób bardziej skupiła się na tych aukcjach, skandalach w sklepach, przepychankach i bijatykach niż na tym, co najważniejsze, czyli ubraniach. Jeśli chodzi o stonowane barwy, czernie, biele przeplatane złotem lub srebrem to wszystko bardzo mi się podoba. Moim ulubieńcem są marynarki, które wyszły genialne, wszystkie bez wyjątku. Moją uwagę przykuł też ten świetny T-shirt, który ma na sobie Hao Yun Xiang, na zdjęciu poniżej. Nie da się ukryć, że projektanci Balmain bardzo postarali się nad stworzeniem mocnych kobiecych sylwetek, co osobiście bardzo lubię. Poza tym, temu domowi mody, jak żadnemu dotychczas, świetnie udało się przenieść nie jeden akcent z haute couture, do mody pret-a-porter. Jedyne co mi się nie podoba ze zdjęć, które tu dla was zebrałem, to stylizacja Gigi Hadid (modelka w blond włosach) na zdjęciu powyżej. Kiedy tylko zobaczyłem ją w tej różowej koszuli i tragicznej spódniczce, prychnąłem tylko, bo skojarzyłem ją sobie z kolorowym cukierkiem na choince. A co wam podoba się lub nie podoba w kolekcji H&M x Balmain? Clothing, namely what has been a very cited by people. A large proportion of people more focused on these auctions, scandals in stores, pushing and shoving and fights than on what matters most, ie clothes. When it comes to subdued colors, blacks, whites interspersed with gold or silver that's all I really like. My favorite is the Navy that came out brilliant, all without exception. My attention was also this great T-shirt that wearing Hao Yun Xiang, pictured below. You can not hide that designers really tried to Balmain on creating strong female silhouettes, which I personally really like. Besides, this house of fashion as any so far, well able to move not just one touch of haute couture, fashion pret-a-porter. The only thing I did not like the pictures, which I gathered here for you, the styling Gigi Hadid (model blond hair) pictured above. As soon as I saw her in that pink shirt and skirt tragic I snorted only because I associate him with the color icing on the Christmas tree. What you liked or did not like about the collection of H&M x Balmain? Translated by Google Źródło: Źródło: Snapchat - gabriel_data Fashion Projects - Klik Jeśli post Ci się spodobał proszę, kliknij +1 w Google. If you liked the post, please click +1 on Google.
uPWzJy.
  • kfb53y65v4.pages.dev/288
  • kfb53y65v4.pages.dev/118
  • kfb53y65v4.pages.dev/122
  • kfb53y65v4.pages.dev/261
  • kfb53y65v4.pages.dev/344
  • kfb53y65v4.pages.dev/284
  • kfb53y65v4.pages.dev/224
  • kfb53y65v4.pages.dev/185
  • kfb53y65v4.pages.dev/334
  • a ja taka nie ubrana